Najnowsze komentarze
Ze wzgledu ze mieszkam w miejscu p...
nie słyszałeś chyba mojej kawy z r...
Kojot123.. do: Codzienna codzienność.
Zazdroszczę, Codziennie prawie id...
latamgdytylkomoge do: Codzienna codzienność.
piąteczka, bo miło się czyta a i z...
Dobrze ze ci nic powaznego nie jes...
Więcej komentarzy
Moje linki

14.06.2011 07:57

No i była gleba.

Początkowo wpis nazywał się "ano dziś miałem szlifa", ale z racji że riderblog "klęknął", wpis musiał poczekać napisany w wordzie. Dla tego teraz będą w nim dwie daty

25.05.2011 - część pisana jeszcze w dniu "zdarzenia"

Ano dziś miałem szlifa. Zjeżdżałem sobie zjazdem na obwodnicę, szerooookim łukiem w prawo. Z za mnie wyjechał jakiś dekiel w małym dostawczaku (coś ala kangoo) i chciał mnie wyprzedzić po wewnętrznej. Jego wyniosło, a mnie zepchał na zewnątrz. Tam jak wiadomo, piach i kamyki. Odpuściłem gaz, ale nie chciałem hamować żeby nie odjechać na tym syfie. Gość mnie ostatecznie wyprzedził, więc uznałem że najlepszym rozwiązaniem będzie pochylić moto ile wlezie i jak najszybciej wyjechać na środek, w końcu trawa, rów i latarnia się zbliża. Stowarzyszoną z tym opcją była gleba. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Podnioslem nogę z prawego seta żeby w razie co nie przygnieść jej banditem i przechyliłem się. Zgodnie z podejrzeniami bandit pojechał oboma kołami na kamyczkach i się położył, a ja razem z nim. Całość działa sie na początku przy 80km/h, ale ostatni rzut oka na licznik pokazał 70km/h i myślę że to można uznać za prędkość przyziemienia. 

straty u mnie? obiłem się. prawy bark walnął w asfalt i mnie nawala jak głupi. Ale działa. Mogę podnosić różne ciężary (w tym moto stawiając do pionu), nie mam ograniczonych ruchów, czyli też raczej jakieś stłuczenie. Mam nadzieję że do weekendu przejdzie, bo mnie czekają regaty.

straty w moto? no nieco większe.

  • prawy set kierowcy. połamał się nie tyle set, co ten górny "trójkąt" do którego przymocowana jest pompka tylnego hamulca, przez co hamulec nie działał.
  • zegary. obrotomierz całkowicie odpadł i wisiał na kabelkach. Jak wracałem nic nie działało, ani obrotomierz ani prędkościomierz. po rozkręceniu obrotomierza okazało się że kabelek przerwany. po zetknięciu obrotomierz działał, może prędkościomierz też zacznie współpracować. jak tak to skleję wszystko do kupy i zostawię, a w przyszłości wymienię. jak nie, to do wymiany
  • stelaż na kufer przejął sporo energii, bo się wygiął i nie jest scentrowany. ale do naprostowania. za to przekonał mnie - cofam wszelkie pomysły modyfikacji bagażnika.

ostatecznie wsiadłem na moto i bez tylnego hamulca wróciłem do domu. Nic nie zrzęziło, nic nie wyciekało, do teraz w garażu też nie ma plamy. Dzielna machina.

A gość? uciekł. Żaden samochód się nie zatrzymał. Efekt gleby jak jeszcze leżałem widział gość w samochodzie który zawrócił i specjalnie podjechał żeby mi pomóc. Okazało się że to znajomy korby, którego poznałem w zeszły czwartek. On też stracił moto po wypchnięciu z drogi. Potem przejeżdżał motocyklista. Zainteresował się pomocą ale pokazałem mu że już nie trzeba więc pojechał dalej. Dziękuję tak czy inaczej.

Na samotnie stojące moto (polazłem na drugą stronę do obi po taśmę klejącą) uwagę zwrócił policjant. Po spisaniu moich danych i pogadance ustaliliśmy, że nie zapamiętałem numerów (bo ratowałem siebie), nie ma żadnych kamer, więc poza przyjeciem zgłoszenia policja nic nie zrobi. to odpuściłem temat. Ech, welcome to Poland.

 

14.06.2011 - dzień publikacji wpisu

Okazuje się że bandzior to solidna machina. już niecały tydzień po fuckupie z nowym setem śmigał po trójmieście. Po wizycie u mechanika okazało się że oprócz połamanego seta i lusterka nic mu nie jest, jest w pełni sprawny. zuch chłopak. 

ze mną było gorzej. Bark bolał dłużej, a chwilami to nawet teraz go czuję. no, ale na wspomnianych regatach było 2 miejsce, więc jakoś tragedii z nim nie było. ja też jestem "niezniszczalny".

Żeby nie mieć oporów przed jazdą, w weekend po poskładaniu wszystkiego do kupy ruszyłem na winkle. domknąłem oponę, zdarłem z niej ostatnie, skrajne włoski, a przy okazji przytarłem buta. Strachu jednak nie ma. Po jakimś czasie ruszyłem się na miniGhynkamę organizowaną przez Drewackiego. Chopaki trenowali przed moto-niedzielą na BP. Troszkę tam poświrowałem kręcąć ósemki siedząc na baku lub stojąc na kanapie, zwisając tyłek na bok. Czyli wszystko wróciło do normy!

Komentarze : 1
2011-06-14 09:11:36 bandziorro

Dobrze ze ci nic powaznego nie jest, bo moto sie wyklepie. I tutaj jestem zwolennikiem instalowania malych kamerek z przodu i z tylu. W razie gleby to ja bede mial w garsci argumenty.

  • Dodaj komentarz