Najnowsze komentarze
Ze wzgledu ze mieszkam w miejscu p...
nie słyszałeś chyba mojej kawy z r...
Kojot123.. do: Codzienna codzienność.
Zazdroszczę, Codziennie prawie id...
latamgdytylkomoge do: Codzienna codzienność.
piąteczka, bo miło się czyta a i z...
Dobrze ze ci nic powaznego nie jes...
Więcej komentarzy
Moje linki

12.05.2011 23:30

Że ja nie dam rady?

Od tych słów zawsze się zaczyna. Potem jest jakiś głupi numer, a na końcu coś boli. Prawie zawsze tak było. Prawie. tym razem było inaczej.

Pokaz na większej mapce

Ale zaczeło się jak zwykle - przez kobietę. Jakiś facet też maczał palce. Ale kobieta w tym wypadku ważniejsza - bo milej sie na nią patrzy (sorki KjUb). W niedzielę Petra (bo o niej mowa) wraz z Kjubem polecieli w traskę. fajną traskę, coś lekko ponad 300km w ciągu całego dnia. A ja w tym czasie ufajdany sikaflexem i pyłem z laminatu okuwałem nową łódkę. Po powrocie do domu poczytałem w shoucie ich opowieści z trasy i troszkę mi się zebrało na zazdrość. Ja też tak chcę. W tym momencie padło z ust/klawiatury petry zdanie, mówiące mniej więcej to że 300km na moto to strasznie dużo i ciężko. no i się zaczeło. "Ja nie dam rady?". Posadzony podchwycił temat i zarzucił pomysłem nakręcenia "jutro" podobnej trasy. Żarty żartami, rano w pracy słoneczko świeciło i zapadła decyzja - jedziemy. Malbork, Gniew, potem się zobaczy.

Tak oto po załatwieniu swoich spraw na uczelni, po pracy pojawiłem sie u posadzonego. Gadka szmatka, małe uzupełnienie oleju w jego hornecie i ruszaliśmy w trasę. jeszcze tylko tankowanie portfela gotówką i w drogę. była akurat 18:50 gdy z pełnym portfelem wjechaliśmy na obwodnice trójmiasta.

Tutaj zaczął sie najszybszy odcinek trasy (oznaczony na czerwono, ale niebieski "powrót" troszke sie nałozył i na mapce jest fioletowo), czyli około 60 km pięknym dwupasmowym asfaltem - najpierw obwodnica, później autostrada. Daliśmy w palnik, i poszło, 170-200 - taki zakres pojawiał sie na licznikach, choć spowolnienie przy remontach i bramkach osłabyło średnią. Owiewki to jednak piekna sprawa, golasy nie są stworzone do jazdy z takimi prędkościami. To była myśl tego przejazdu. Jak się póxniej okazało potrafią być. ale o tym póżniej.

O 19:21 w Swarożynie zjechaliśmy z autostrady rozpoczynając kolejny etap drogi - turystyka krajoznawcza. Piękne wieczorne słoneczko umozliwiało obserwację otoczenia - i dobrze, bo droga do malborka, najpierw po bruku, potem po płytach nie sprzyjała grzaniu. Na płytach to czułem się jak w pociągu - ciągle to tadam-tadam tadam-tadam. widocznie obwód koła w moto to też 2*pi*r, a pi to 3 z ogonkiem i to ten ogonek tak stukał - dokładnie tak samo jak w pociągu. O 19:40 w malborku okazało sie że przez zimę zamku nikt nie zwinął. Wracanie tą samą drogą aż do wisły nie wchodziło w rachubę - żal było tak obijać ten biedny ogonek. szybka decyzja - zapieprzamy do Gniewa przez Sztum. Trasa różna. Był i piękny asfalcik, i śliczne winkle (szczególnei w okolicy pietrzwałdu). trafił sie też odcinek szutrowy.

Tuż za Sztumskim polem pojawiła sie totalna masakra. Niby był tam asfalt, ale jakby go nie było. Serio, przez 7km rezerwat dziury polskiej. Dziura na dziurze, łatana dziurą. Idealne miejsce potwierdzające moją tezę, że nie ważne w którą stronę drogi jedziesz, na tym drugim pasie zawsze jest mniej dziur. Ale bez nerwów - nazwijmy ten odcinek oesem - takiego slalomu to jeszcze nigdzie nie odstawiałem. nawet po pijaku, a to stawia wysoko poprzeczkę.

No, ale po tych dziurach było już tylko lepiej. trasa od Białej Góry zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. W samej Białej Górze piękna śluza (widziałem już ich miliony w mojej karierze, a dalej mi sie podobają) a potem niezwykle malownicza wąska trasa wzdłóż wału przeciwpowodziowego. Jest plan - kiedyś się zakocham, znajdę stałego pleczaczka i z nim pojade tą trasą. mnie oczarowała. 

O 21:12 prawie zdobylismy Gniew. znaczy zdobyliśmy, ale nie z tej strony wisły co chcieliśmy. Nie było bunkrów, ale tez było zajebiście. Tylko cieć mimo mojego patentu, posiadania ISAF ID oraz ważnej karty szczepień nie chciał pożyczyć promu. burak. W tym miejscu i patataje z horneta, i z bandyty zsynchronizowały się i zażyczyły napojenia. Powstał dalszy plan - lecimy do kwidzyna na stację, potem grudziądz i A1 do domu. 

Stację zdobyliśmy szturmem o 21:40. Do niewoli dostały się hot-dogi, cos do picia i wacha. o 22:05 skończyliśmy zabawy i ruszyliśmy do domu. Do Grudziądza nic ciekawego - noc, ciemno jak w dupie, powolna jazda przed siebie. Droga wydawała się niezła, więc można ją kiedyś odwiedzić. Za grudziądzem Wskoczyliśmy na A1. Tam też ciemno. Z początku jadąc 120 ostatecznie gnalismy przez czerń tak 140-160. Tutaj okazało się że na bandicie mimo braku owiewki da się ułożyć. Wygląda to mianowicie tak - nogi na podnóżki pasarzera, kask na bak, schowany za zegarami, a kolanami zciskamy ramę. Pozycja leżąca, a trasę wyznacza celownik w postaci szczerby między zegarami. Nie wieje, wygodnie, nawet zasnąć można. ostatecznie o 23:39 skończylismy przygodę z A1, a po zjechaniu obwodnicy zajechaliśmy na Szpaner Plac o 24:20. krótka gadka-szmatka i do domu.

 

bilans? około 350km, 5 i pół godziny i pierwsza dłuższa trasa na moto pokonana. JEdnak po 300km nie umarlismy jak by to wychodziło ze słów petry. Bandyta na Autostradzie łyknął nieco ponad 8l, ale moja karta jakoś to przeżyła. Po powrocie do domu piwko i zaciesz na maksa. potem kima, bo następnego dnia na 9 znów trzeba być w pracy. To było zakończenie znajomości z "kwadratowym" laczem na tyle, pamiątce po poprzednim właścicielu. A moja znajomość z bandytą podchodzi powoli pod 3 tys. kilometrów. Dobrze, bo z nową oponą chciał mnie wysadzić z siodła, lecz się nie dałem. Ale o tym pewnie innym razem.

Komentarze : 7
2011-05-14 17:06:12 wr.bel

Widzę, że moje miasto (Kwidzyn) odwiedziliście :-) Ja się wybieram na wakacje do Dani na moto :-D jakieś 800-900km w jeden dzień... Zakładam, że na sporcie nie będzie to bardzo przyjemne. Miłego!

2011-05-14 02:10:42 DeK

Bardzo fajnie opisane, gratuluję trasy. Od razu wracają mi wspomnienia jak 2-3 lata temu robiliśmy takie trasy na skuterkach(50ccm) z kolegami. Gwarantuję, że to jest dopiero przygoda zrobić 250-300km z prędkością 60km/h :) Pozdrawiam i życzę jeszcze więcej ciekawych tras:)

2011-05-13 12:45:46 DPS

Wpis fajny.

Mnie czeka trasa 620km w jeden dzień ciekawe jak mi pójdzie... :)

2011-05-13 11:44:18 x-petra-x

Heh, wszystko ładnie pięknie, ale jednak moje słowa trochę przeinaczyłeś :P

Nie mówiłam, że "300km na moto to strasznie dużo i ciężko" tylko, że nie dacie rady zrobić tego w poniedziałkowy wieczór po pracy :P A to jednak różnica ;)

Ale gratki trasy, ponownie zresztą ;D

2011-05-13 08:49:07 misiakw

Cereez, jeśli masz na myśli godziny, to nie spisywałem ich tylko brałem je na podstawie godzin zdjęć, transakcji kartą za tankowanie i z biletów z autostrady.

beebas, nie marudź tylko lataj. ja o 7 wstaję do pracy. w domu byłem koło 1. nie musisz robić 350km, 150 też fun, a w godzinkę - półtorej się wyrobisz. tylko po ciemku już tak fajnie nie jest...

2011-05-13 08:45:19 beebas

Super wpis :-)
Ja też tak chcę! (znaczy jechać - nie pisać) ;-)
Tylko kurcze kiedy... w tygodniu nie mam już siły - późno docieram w okolice moto 20:00-21:00 a i wstawanie o 6:00 następnego dnia nie zachęca do nocnego latania.
A jak weekend przychodzi to się musi pogoda spier... normalnie... bez komentarza :-)

Pozdro

2011-05-12 23:49:37 creez

i znalazłeś czas na spisanie tego? Niebawem i ja zyskam kompana do podróży,a Będzie to czerwony Bandit 600n :) Taki jak Twój i mam nadzieją że będzie równie wierny mojemu szwagrowi. Lewa!

  • Dodaj komentarz